piątek, 12 kwietnia 2013

Rozdział 1.


Rozdział 1.
Weszłam do pociągu i zaczęłam się przepychać między uczniami, aby znaleźć jakiś wolny przedział. Parę razy napotkałam na jakieś Ślizgonki naśmiewające się z moich włosów, oczu czy ubrań. Głupie puste lalunie.
Myślą, że jak są czyste krwi to są lepsze. Nic bardziej mylnego ! Przepchnęłam się na koniec i znalazłam pusty przedział. Rozsunęłam drzwi, kufer kopnęłam gdzieś w kąt, a Ellie otworzyłam klatkę.
Kotka przeciągnęła się i wskoczyła na siedzenie obok. Przez okno jeszcze spoglądałam na rodziny żegnające się, zapłakane matki pomagające wsiadać pierwszoroczniakom do Expressu Londyn-Hogsmeade, paru Ślizgonów z ostatniego rocznika spierających się z kilkoma Gryfonami z siódmej klasy.
Westchnęłam ciężko i oparłam głowę o szybę. Kocur wdrapał się do mnie na kolana, a ja zaczęłam go głaskać. Poczułam jak ruszamy, wreszcie.
Po niecałych pięciu minutach usłyszałam trzaskanie do drzwi. Zwróciłam wzrok w tamtą stronę i zobaczyłam moje dwie najlepsze przyjaciółki. Amy i Jessicę.
- No tutaj jesteś!- krzyknęła brunetka, Jessica Ever.
Ma długie czarne włosy, piwne oczy, ciemniejszą karnację, zawsze lekko zaróżowiony nosek, wiśnowe, pełne usta, błysk w prawym oku, a jak się uśmiecha zawsze ujawniają się dołeczki w policzkach i równe białe zęby. Jak na swój wiek jest dość niska, szczupła, a posturę raczej ma kruchą.
Amy Jacksons u niej natomiast nie wiadomo jakie ma włosy ani to rudy, ani to blond, coś bardziej pomiędzy, ma mocno brązowe oczy w których zawsze można dojrzeć wesołe ogniki szczęścia, malinowe usta, mało widoczne piegi na policzkach. Jest bardzo chuda, dość wysoka i ma mocno wysunięte biodra, ale jak zauważyłam chyba dzięki temu więcej chłopaków się za nią ogląda.
Obie są półkrwi.
- No tu jestem.- uśmiechnęłam się.
- Szukamy cię już od kilkunastu minut !
- Czemu ? Przecież i tak zaraz idę na zebranie prefektów.- powiedziałam ziewając i przeciągając się.
- No ale jak się skończy to zawsze można pogadać.- zagruchała wesoło Amy.
- No zawsze można pogadać.
Wstałam, wyjęłam z kufra szatę z naszywką Gryffindoru. Poszperałam jeszcze chwilę i znalazłam list z Hogwartu. Otworzyłam go, a ze środka wyleciała odznaka prefekta naczelnego.
- No nie wierzę!- krzyknęła Ever.
- W co ?- zapytałam z słodkim uśmieszkiem.
- Zostałaś prefektem naczelnym ?!- pisnęła.
- A to ? To takie tam.- powiedziałam i machnęłam ręką.
Nagle do naszego przedziału wpadli Syriusz Black, Remus Lupin, Peter Pettigrew i James Potter. Trójka przyjaciół usiadła po drugiej stronie niż dziewczyny, a ja stałam i gapiłam się nienawistnie w kruczoczarnego chłopaka z okrągłymi okularami, jak swobodnie opiera się o futrynę drzwi.
- Czego tu szukacie ?- warknęła Amy.
- A tak, usłyszeliśmy...- zaczął Black.
- Że nasza kochana...- powiedział dalej Peter.
- Lily...- dopowiedział Lupin.
- Evans...- poprawił go James.- Została prefektem naczelnym !- syknął z zadowoleniem pocierając dłońmi.
- A co wam do tego ?- zapytałam.
- A nic. No bo wiesz za chwilę zaczyna się spotkanie, a ty jeszcze nie gotowa...
- Skąd wiecie o której jest zebranie ?- wykrztusiłam, zarzucając na ramiona szatę i przypięłam odznakę do piersi.
- Nasz kochany Lunatyk jest prefektem.- odezwał się Syriusz klepiąc Remusa po plecach.
- Super.- powiedziałam zgryźliwie.
W sumie to jego jedynego jeszcze nawet lubię. James zawsze jest za pewny siebie. Black to po prostu taki chłoptaś, który lubi w sobie rozkochać jakąś dziewczynę, a potem ją zostawić. A Glizdogon (w sumie sama nie wiem dlaczego go tak nazywają), to taka po prostu niedojda.
Wywróciłam oczami i wyszłam. Do przedziału dla prefektów miałam kawałek drogi. Przeszłam parę metrów, kiedy usłyszałam.
- Ej Evans ! Mam nadzieję, że nam nie wlepisz szlabanu.- powiedział James i mrugnął do mnie.
Wypuściłam powietrze i poszłam dalej.
- On nie chciał.- odezwał się ktoś za mną. Po chwili krokiem zrównał mi Remus.
- A skąd wiesz czego on chce, a czego nie ?- warknęłam, a on się zaśmiał.
- Wiesz trochę się już znamy.
- Trochę ?- zdziwiłam się.
- No od pierwszego roku w Hogwarcie trochę już minęło, nieprawdaż ? Tyle się wydarzyło.- powiedział ze smutkiem.
Chciałam mu położyć dłoń na ramieniu, aby jakoś go pocieszyć, ale w połowie gestu zmieniłam zdanie i dla niepoznaki odgarnęłam sobie kosmyki kasztanowych włosów za ucho. Wpadłam na kogoś, a Lunatyk podtrzymał mnie w tali abym nie upadła.
Spojrzałam do góry i ujrzałam czarne tęczówki Severusa.
- Uważaj.- syknął, a ja poczułam jak jakaś wielka gula w gardle zaczyna mi rosnąć w gardle, oczy powoli zaszły mi łzami.
- To ty powinieneś uważać Severusie jak chodzisz, nie tylko twoje ślizgońskie ego potrzebuje przejścia korytarzem.- wymamrotałam.
Złapałam Gryfona za rękę, przepchnęliśmy się koło Snape'a. Odetchnęłam z ulgą i uśmiechnęłam się do Remusa. Chłopak zaczął się śmiać na cały głos.
- To było nieziemskie ! Uwierz nawet James by tego lepiej nie skomentował !
Zaśmiałam się i otworzyłam drzwi od przedziału dla prefektów. Pomiędzy siedzeniami stała profesor McGonagall, a uczniowie z Ravenclawu i Hufflepuffu już się zjawili.
- Ooo, dzień dobry panno Evans, panie Lupin.
- Dzień dobry.- odpowiedzieliśmy chórem.
Usiedliśmy przed psorką i zaczęliśmy przynajmniej wyczekiwać pozostałej dwójki prefektów ze Slytherinu. Ktoś szturchnął mnie w ramię, odwróciłam się i ujrzałam brązowe oczy Olivera Pierre.
- Hej Oliver.- przywitałam się do bruneta.
Zawsze uprzejmy Krukon, czekoladowe włosy opadające nonszalancko na czoło, kiedy tylko próbował je odgarnąć. Oczy przemierzające cały przedział od stóp do głów, były lekko zagubione, promienny uśmiech który często widywałam na jego twarzy znikł, a na jego miejsce wstąpiła cieniutka kreseczka jakby się czegoś bał.
- Witaj Lily.- przywitał się ze mną i dalej rozglądał po wagonie.
- Oli, czy coś się stało ?- zapytałam.
- Nie, a zresztą słyszałaś o tych wszystkich atakach ? Na mugoli jak i na czarodziei ?
- O jakich...
Nie dokończyłam bo do przedziału weszli prefekci z domu węża.
- No dobrze, możemy zaczynać.- uśmiechnęła się nauczycielka.- Naszymi prefektami naczelnymi został pan Oliver Pierre i Lily Evans. Jak dobrze wiecie osobne dormitoria zostały zarejestrowane w "Historii Hogwartu" jako zbędne więc nadal mieszkacie w swoich dotychczasowych pokojach. O patrolach i waszych obowiązkach jeszcze was poinformujemy razem z dyrektorem, a teraz możecie już ruszać do swoich przedziałów.
Szybko się zerwałam i próbowałam dogonić Krukona, ale kompletnie znikł mi z oczu. Westchnęłam i ruszyłam korytarzem do swojego przedziału.Poczułam jak ktoś łapie mnie za łokieć i odwraca w swoją stronę. Mierzę teraz Snape'a, a jego oczy znów zdają się być smutne.
- Co chcesz ?- warknęłam.
- Ja wtedy nie chciałem...
- Nie chciałeś mnie nazwać szlamą ? Severusie przecież ty każdego tak nazywasz jeżeli pochodzi z mugolskiej rodziny, więc czym ja się różnię ?!
Poszłam dalej do swojego przedziału, po drodze ocierając łzy. Rozsunęłam drzwi, a w środku zobaczyłam dalej moje przyjaciółki i czwórkę chłopaków. Westchnęłam i opadłam na siedzenie przy oknie. Ellie wskoczyła mi na kolana i zaczęła mruczeć. Przednimi łapami oparła się o ścianę, a mały czarny łepek był teraz może na trochę wyższym poziomie niż szyba.
- Evans, co cię trapi ?- po chwili w mojej głowie zagrzmiał głos Jamesa.
- Nie twój zadufany interes Potter.- warknęłam, a on się lekko zaśmiał.
- Evans coś nie w sosie, proszę państwa, radzimy się nie zbliżać, bo ogniem zacznie strzelać.
- Uwaga idiotyzm wskazany na godzinę dwunastą, prosimy uważać gdyż największym zagrożeniem jest James Potter, obłąkany Gryfon.- odgryzłam się.
Chłopak już zaczął otwierać buzię, ale po chwili jego dłoń opadła bezwładnie na kolana, a uśmieszek zniknął z głupkowatej gęby. Usłyszałam cichy pomruk wśród naszych towarzyszy, ale my nadal patrzyliśmy sobie w oczy, kiedy nagle moich uszu dobiegł szczebioczący śmiech i w drzwiach pojawiła się starsza kobieta.
- Coś z wózka, dzieciaczki ?- zagruchała i obdarzyła nas uroczym uśmiechem.
- Tak, poproszę dwie paczki fasolek wszystkich smaków.- odezwał się okularnik.
- A ja dwie czekoladowe żaby.- uśmiechnęłam się i chciałam podać kobiecie pieniądze.
- Daj spokój, mój idiotyzm zapłaci.- powiedział czarnowłosy, a ja ze zdziwienia wytrzeszczyłam na niego oczy, ale usiadłam i pozwoliłam zapłacić.
Po chwili chłopak rzucił we mnie jedną paczką czekoladowej żaby i fasolek.
- Chciałam dwie.
- Ja też.- uśmiechnął się i ugryzł żabę.
Zrobiłam skwaszoną minę i otworzyłam swoją paczuszkę i mocno uchwyciłam uciekającą żabkę. Ugryzłam ją, a ona natychmiast znieruchomiała. Czekolada rozpłynęła mi się w ustach, nigdy mi się to nie znudzi. Spojrzałam na swoją kartę i uśmiechnęłam się. Cała reszta przyjaciół nadal oblegała wózek ze słodyczami, a ja z Potterem siedziałam naprzeciwko siebie. Chłopak cały czas mierzył mnie spojrzeniem. Popatrzyłam znowu na swoją kartę "Rowena Ravenclaw." założycielka jednego z domów w Hogwarcie. Nadal mierzył mnie spojrzeniem.
- No co ? Ubrudziłam się czekoladą, włosy mi się poplątały, a może źle założyłam spodnie ?- zapytałam już lekko zirytowana.
- Co ? Mówiłaś coś ?- zapytał, a ja przewróciłam oczami.
- Tak James, pytałam czemu ciągle się na mnie patrzysz ?
- Trudno się nie patrzyć na tak śliczną dziewczynę jaką jesteś ty.- powiedział, a ja prychnęłam.
- Chcesz się znowu powygłupiać ? Super, ale takie gierki to nie ze mną.- mówiłam nachylając się nad nim, bo właśnie reszta wróciła obładowana, aż po same pachy.
Dziewczyny rzuciły wszystko na siedzenie obok, a El mruknęła i zeskoczyła z siedzenia rzucając pogardliwe spojrzenie na Amy i Jessicę. Uśmiechnęłam się i porwałam im jedną gumi-żelę.
- Ej ! Oddawaj !- krzyknęła Ever, ale ja już ugryzłam kawałek.
- Ja ciebie też.- powiedziałam, posyłając jej buziaka.
Kątem oka widziałam, że Potter ciągle się na mnie patrzy. Zwróciłam wzrok w jego stronę i uniosłam jedną brew ku górze. Chłopak się zaśmiał i rozpakował fasolki wszystkich smaków.
***
- Lily ! Lily, obudź się.- poczułam jak ktoś zaczyna mnie szturchać.
- Ja to załatwię lepiej.- usłyszałam wkurzający głos.- Evans ! Wstawaj ! Zaraz Hogsmeade !
- Odwal się Potter.- warknęłam.
- Widzicie od razu zareagowała.
- Jak mogłabym nie zareagować, skoro taki palant drze się na cały przedział?
- Ale śmieszne.- mruknął.
- A może nie ?
Wstałam i chwyciłam z góry klatkę Ellie, kiedy nagle pociąg się zatrzymał i runęłam prosto na Jamesa. Chłopak się uśmiechnął i podtrzymał mnie w tali. Wypuściłam spokojnie powietrze i spojrzałam na swoje przyjaciółki, które teraz patrzyły się na nas z wytrzeszczonymi oczami i nikłymi uśmieszkami. Zmierzyłam je i szybko wstałam.
Rozejrzałam się dookoła tak jakby nic się nie wydarzyło, ale mojej kotki nigdzie nie było.
- Gdzie Ellie ?- spytałam Jessici.
- Ostatnio widziałam ją jak leżała na twoim bagażu.
Wyszłam z przedziału i zaczęłam iść wzdłuż korytarza.
- Lily ! Jest !- usłyszałam Amy.
Odetchnęłam i wróciłam do przyjaciół. Kot siedział na górnych półkach i miał wystawione pazury.
- Ellie, złaź natychmiast na dół, bo ci te pazury wypiłuję.- warknęłam.
Kotka miauknęła, opuściła uszy i podkuliła się, ale nie zeszła. Zmarszczyłam brwi.
- El złaź na dół, bo źle z tobą będzie.
- To może ją zdejmij ?- odezwał się Potter.
- Jak jesteś taki mądry, to proszę cię bardzo. Próbuj.
Chłopak uśmiechnął się szelmowsko i wszedł na siedzenie. Chciał już chwycić zwierzę, ale to mu przejechało pazurami po policzku. Uniosłam ku górze brwi, a usta zmieniłam w cieniutką kreseczkę, aby nie wybuchnąć śmiechem.
- Jasne, jasne. Jak chcesz to się śmiej.- powiedział zrezygnowany, a ja już po chwili kulałam się ze śmiechu.
Kotka na sam mój perlisty śmiech zeskoczyła z góry i wylądowała mi na brzuchu.
- I tak to się robi.- odparłam i schowałam Ellie do klatki.- Radzę ci przemyć tą ranę.- zaśmiałam się.
Wyszliśmy na peron i od razu zobaczyliśmy wysoką i tęgą  postać gajowego. Pomachałam mu na przywitanie i poszłam do jednego z powozów, do którego już wsiadły moje przyjaciółki i reszta chłopaków.
Usiadłam i spojrzałam w górę. Niebo jest pokryte gwiazdami, dokładnie tak samo jak podczas mojego pierwszego przybycia do szkoły. Uśmiechnęłam się i poczułam jak ruszamy. Kolejny rok. Kolejne wygłupy. Siedzenie do późna nad książkami, esejami i różnymi takimi. Wymykanie się o północy na błonia. Wizyty u Hagrida. Kolejne kiepskie dowcipy Irytka. Co miesięczne dziwne zachowanie czwórki chłopaków siedzących tu koło mnie. Szlabany. Wyprawy do kuchni. Po prostu kolejny powrót do magicznej szkoły.
Poczułam krople deszczu opadające mi na twarz. Mój uśmiech jeszcze bardziej się powiększył, a kiedy dojechaliśmy do zamku, od razu wybiegłam z bryczki i pobiegłam do Sali Wejściowej, gdzie poltergeist czekał na nas z balonami wypełnionymi zimną wodą. Szybko przemknęłam i ruszyłam ku Wielkiej Sali.
Ktoś złapał mnie za rękę, odwróciłam się do niego i ujrzałam w brązowe oczy przyjaciółki. Wyszczerzyłyśmy się do siebie i usiadłyśmy wszystkie trzy przy stole Gryffindoru.
__________________________________
I jak podoba się ? Starałam się jak najlepiej potrafię. 
Mam nadzieję, że się wam spodobało *.* 
Zostawiajcie po sobie komentarze <3 To zawsze motywuje :*
~Hermionija. 

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Prolog.


Prolog.
Przetarłam zmęczone oczy i popatrzyłam po swoim malutkim pokoiku. Ściany wymalowane na pomarańczowo, przy drzwiach stała toaletka, w drugim kącie mała drewniana komoda, na której stały ramki ze zdjęciami tymi magicznymi i mugolskimi. Przy oknie po drugiej stronie stało biurko, a naprzeciwko łóżko, na którym się wylegiwałam, przed łóżkiem stała duża szafa, a na ścianach wisiało parę półek z książkami.
- Lily ! Zejdź już proszę na dół !- krzyknęła moja matka.
- Już idę mamo !- odkrzyknęłam i wygramoliłam się spod kołdry.
Podeszłam do szafy wyjęłam z niej czarne rurki, białą luźną koszulę i czarne sandałki, póki jeszcze mogę to korzystam z pięknej pogody. Poszłam do łazienki, ubrałam się, włosy ułożyłam w loki, na twarz nałożyłam lekką warstwę pudru, oczy wymalowałam tuszem do rzęs, a usta machnęłam raz truskawkowym błyszczykiem.
Wróciłam do swojego pokoju. Do kufra spakowałam książki, kociołek, składniki do eliksirów, kilka stóp pergaminu, parę piór i jeden kałamarz z atramentem. Do drugiej przegrody wpakowałam kilka par spodni, trochę bluzeczek, koszul, sweterków i kilka par trampek i innych butów. Na wierzch naładowałam płaszczyk na wiosnę, na zimę, szaliki i czapki. Do przegrody wsadziłam karmę dla Ellie. Zamknęłam wieko, a moim oczom ukazało się logo Hogwartu: lew, wąż, borsuk i kruk otaczający wielką literę "H". Uśmiechnęłam się i teraz spojrzałam na boczną ściankę gdzie było napisane "Lily Evans. Rok siódmy".
Pociągnęłam za rączkę bagaż i wytargałam go do korytarza, którym właśnie przechodził wysoki i postawny brunet, Charlie.
- Tato, pomożesz mi ?- zapytałam słodko.
- Jasne słonko.- powiedział i ucałował mnie w czoło.
Zabrał kufer i zniósł go na dół. W podskokach zrównałam mu kroku i poszliśmy razem do kuchni.
- Dzień dobry !- przywitałam się, a mama popatrzyła na mnie z uśmiechem.
- Dzień dobry, Lily.- odpowiedziała Melinda.
Usiadłam przy stole i wlałam sobie mleka do płatków. Do jadalni wpadła Petunia z naburmuszoną miną i w swoim szkolnym mundurku.
- Witam.- prychnęła.
- Cześć Petuniu.- uśmiechnęłam się.
Nawet na mnie nie zwróciła uwagi, tylko usiadła i chwyciła kanapkę. Przewróciłam oczami i wróciłam do swojej miski.
- No to dziewczynki, jedziemy waz odwieźć.- powiedział ojciec pocierając dłońmi.
 Uśmiechnęłam się, a Petka burknęła coś pod nosem. Razem z rodzicami wyszliśmy z domu i ruszyliśmy w stronę samochodu, nowiusieńkiego Forda Anglia, który ojciec dostał od swojej firmy. Wpakowałam swój kufer do bagażnika i wsiadłam do samochodu. Petunia i mama zaczęły się kłócić przed domem, znowu. Zawsze, co roku ma dokładnie takie same problemy. Ale to przecież nie moja wina, że to ja jestem czarodziejką. Ach Hogwart... Hogwart, czy to już naprawdę ostatni rok ? Nie mogę w to uwierzyć. Ale zaraz moment...
Wysiadłam z samochodu.Wbiegłam na górę i otworzyłam swoją sypialnię, na parapecie siedziała moja czarna kotka, a bystre piwne oczy wlepiała w okno.
- Ellie ! No właź do tej klatki !- warknęłam na nią, kiedy ta zahaczyła pazurami o pościel leżącą na moim łóżku.- Ellie mówię ostatni raz ! Albo teraz wejdziesz, albo zostawię cię na cały rok z Petunią !
Kotka najeżyła się i wskoczyła do klatki. Zamknęłam ją i wróciłam do samochodu, w którym już wszyscy siedzieli. Moja siostra, była cała czerwona, a mama łypała na nią groźnie co jakiś czas. Wzruszyłam ramionami i usiadłam obok Petki, a klatkę położyłam sobie na kolanach.
Petunia zmierzyła mnie wzrokiem i prychnęła. Podniosłam do góry brwi, ale ta się nawet do mnie nie odezwała.
Ruszyliśmy, najpierw odwieźliśmy czarnowłosą do jej liceum, kiedy stanęliśmy na parkingu jej szkoły. Podała mi rękę, na co wytrzeszczyłam oczy, ale uścisnęłam jej dłoń.
- Do widzenia.- powiedziała władczym tonem.
Uśmiechnęłam się lekko.
- Do zobaczenia, Petuniu.- odparłam, a ta wyszła z samochodu.
Oparłam głowę o  nagłówek i westchnęłam. Tata znowu odpalił silnik i poczułam jak ruszamy w stronę King's Cross. Jechaliśmy przez liczne ulice Londynu, omijaliśmy stare budynki domów i sklepów. Wjechaliśmy w uliczkę gdzie znajdował się Dziurawy Kocioł i wreszcie dojechaliśmy na stację.
Wysiadłam i otworzyłam bagażnik. Kufer i klatkę położyłam na wózku. Weszłam do środka i odwróciłam się do rodziców. Tak jak co roku oczy mieli zapełnione łzami.
Mocno przytuliłam matkę, a sama po policzkach poczułam gorzkie łzy. Następnie wtuliłam się w koszulę ojca, a ten ucałował mnie w czoło.
- Uważaj na siebie, kochanie.- powiedzieli równo.
- Tak jak zawsze.- uśmiechnęłam się.
- Pisz do nas codziennie.
- Oczywiście, mamo.
- Ucz się pilnie.
- Zawsze się tak uczę.
- I pamiętaj,  że cię kochamy.- wyłkała Melinda.
- Ja was też kocham.
Przytuliłam ich jeszcze raz i ruszyłam w stronę bariery na peron 9 i 3/4. Popatrzyłam na niech przez ramię i pomachałam. Rozejrzałam się dookoła i wbiegłam w ścianę.
Poczułam lekkie mrowienie, otworzyłam oczy i ujrzałam magiczny peron. Uśmiechnęłam się i wciągnęłam powietrze mimo, że było czuć tylko smar i spaliny dochodzące z lokomotywy. Wiedziałam, że już wracam do swojego domu. Tam wszyscy mnie akceptowali, nie było wojen między tymi na których mi zależało, a co najważniejsze czułam swoje miejsce na świecie. W magicznym świecie.
_______________________
I jak się wam podobało ? Mam nadzieję, że pomysł wam przypadł do gustu ;> 
Prolog, jak prolog KRÓTKI ;D 
Rozdział pierwszy będzie już dłuższy. 
Dedykacja dla Girl, Klaudii, Cupcake i Skrzata. 
No i jeszcze dla mojej marudy :* Zuzy <3 
Skoro jesteście, to zostawcie po sobie ślad, to zawsze mnie strasznie motywuje *.*
~Hermionija <3

niedziela, 7 kwietnia 2013

Sowa.

Witam wszystkich ;D
Założyłam drugiego bloga. To może coś o nim powiem.
Historia opowiada o Lily Evans, która zaczyna swój ostatni rok w Hogwarcie. No i oczywiście ten rok będzie najciekawszy ;d
Całe opowiadanie jest pisane na podstawie mojego pierwszego bloga secrets-twins-potter.blogspot.com
Lily będzie opisywać parę kartek z pamiętnika którego prowadzi dla swojej córki, którą znacie z opowiadania powyżej ;>
Mam nadzieję, że mój pomysł opisania miłości Lily i James'a wam się spodoba i będzie tutaj często zaglądać.
Pozdrawiam
~Hermionija.